piątek, 10 listopada 2006

Moje pamiętniki

Jestem ostatnio baaardzo zaczytana. Czytam swoje pamietniki, ktore kilka dni temu przyplynely do mnie w pokaznej paczce z Polski. Sama je do siebie wyslalam chociaz zamierzalam je wszystkie spalic - wymyslilam ze to najlepszy sposob na ich zniszczenie - zeby nikt sie do nich nigdy nie dobral:)Ale nie zrealizowalam tego pomyslu, bo jak zobaczylam ile tego jest i ile wlozylam pracy, czasu i pasji w wypelnianie kartek kazdego z moich opaslych kalendarzy i zeszytow to mi sie zal zrobilo ze to wszystko sie zmarnuje, ze ten caly moj wysilek pojdzie na marne.
I teraz czytam, przegladam, podziwiam - a jest co moi drodzy! Nie dosc ze skrupulatnie zapisywalam co sie dzieje w moim zyciu, glowie i sercu to jeszcze nie omieszkalam przy kazdej okazji nawklejac wszelkiego rodzaju pamiatek przypominajacych mi o miejscach, ktore zwiedzilam, zakupach, ktorych dokonalam, filmow, ktore obejrzalam itd. Mozna tam znalezc bilety kolejowe i tramwajowe,karty telefoniczne, bilety do kina, etykietki z ciuchow ktore kupilam, rachunki ze sklepow, opakowania po cukierkach, muszelke znad morza, jesienny lisc kasztanu, kawalki zdjec, gazet, map i inne smieci drogie wtedy memu sercu:)
Wpisywalam kazdy cytat i wiersz, ktory mi sie spodobal i uzbieralo sie ich strasznie duzo, ponadto cytaty z filmow, ksiazek, piosenek, z ktorymi sie zetknelam. Sa tam tez kawaly, i powiedzonka ludzi z mojego otoczenia - jesli ktos zrobil z siebie idiote, albo sie przejezyczyl, albo powiedzial cos strasznie zabawnego to zapewne nie omieszkalam tego zapisac w jednym z moich licznych pamietnikow.
Teraz kiedy to czytam wszystko do mnie powraca jak bumerang:) Stres zwiazany z egzaminami na studiach, z brakiem kasy, brakiem swojego wlasnego miejsca bo dzielilam pokoj z bracmi, problemy z facetami. Ale rowniez mile wspomnienia z wakacji, z praktyk studenckich, z imprez. Dzieki tym pamietnikom moglam powrocic do tych momentow kiedy bylam szczesliwie zakochana, gdy wydawalo mi sie ze doslownie dotykam nieba, gdy cieszylam sie chwilami spedzonymi z moimi najblizszymi i z kolezankami. Tak fajnie jest czytac o swoim szczesciu w przeszlosci to tak jakby przezywac je na nowo:) Niestety byly tez zle chwile i tez ponownie uronilam pare lez wspominajac te przykre wydarzenia:(
Czytajac te moje zapiski zdalam sobie sprawe jak bardzo inni ludzie, otoczenie, warunki w jakich sie zyje wplywaja na uksztaltowanie charakteru czlowieka. Po tej lekturze dobrze wiem juz dlaczego jestem taka osoba jaka jestem, to wszystko co przezylam, czego doswiadczylam bardzo mnie zmienilo. 10 lat temu bylam zupelnie inna dziewczyna - bardzo niesmiala, naiwna, zakompleksiona, pesymistycznie nastawiona do zycia, ktora miala o sobie baaardzo niskie mniemanie. Od tego czasu bardzo sie zmienilam na lepsze moim zdaniem, bardzo wydoroslalam. Chociaz naiwna idealistka jestem nadal:)
Pomyslalam ze powinnam podziekowac mojej rodzinie za wszystko czego mnie nauczyli, moim przyjaciolkom Gosi i Magdzie za te dlugie rozmowy jak u psychoanalityka gdy ich potrzebowalam, i wszystkim ktorzy przyczynili sie do zmieniania mnie - przede wszystkim Beci i Lukiemu, Kubie, Monice, Mico, Madzi, Kocurowi i Alexowi, pani Magdzie, nawet Asi I. i Tomaszowi, i wielu wielu innym, z ktorymi zetnkelam sie w przeszlosci. A aktualnie Wiesiowi dla ktorego caly czas pracuje nad soba by byc lepsza zona i matka. Dzieki wam jestem taka jaka jestem.
Ludzie piszcie pamietniki jesli czujecie taka potrzebe, bo pewnego dnia je odnajdziecie i bedziecie mogli sobie zafundowac swoj wlasny "Powrot do Przeszlosci"

niedziela, 5 listopada 2006

Dylematy matki

Witam wszystkich!
Ponownie jestem slomiana wdowa i to z dzieckiem:( Powoli zaczynaja sie znowu wyjazdy mojego meza, tym razem do Chicago.
Ale nie zamierzam sie skarzyc - ludzie maja wieksze problemy.
Chcialam troche wam pogledzic o wychowywaniu dzieci, a wlasciwie o bledach wychowawczych, ktorych wraz z Wiesiem chcielibysmy uniknac.
Ja popieram sentencje, ktora znalazlam: " Kochaj swe dzieci sercem, ale wychowuj je reka ". Nie doslownie oczywiscie!!! ale wychodze z zalozenia ze wazna jest konsekwencja i zasady oraz priorytety, ktore trzeba dziecku wpajac od malego. Ja bylam wychowywana bardzo surowo, co mialo swoje dobre i zle strony. Nie mialam dziecinstwa uslanego rozami, dostawalam lanie jak cos przeskrobalam, ale nie mam pretensji o to do moich rodzicow - oni tak zostali wychowani, starali sie zebysmy wyrosli na porzadnych ludzi i tak tez sie stalo. Nie zamierzam powielac ich metod wychowawczych ani tez pozwalac Mayci na wszystko - zbyt wielu efektow wychowania bezstresowego bylam swiadkiem, mam nadzieje ze uda mi sie wyposrodkowac:)
Jako Polka mieszkajaca w Stanach martwie sie rowniez o rzeczy dla was byc moze trywialne a mianowicie zeby Maya mowila i czytala w naszym ojczystym jezyku, zeby miala kontakt z rodzina w Polsce, zeby z przyjemnoscia kultywowala te wszystkie tradycje, ktore jej przekaze. To moze byc problem :( Widzialam dzieci Polakow, ktore ledwo mowily po polsku a nawet po prostu nie mialy ochoty na konwersacje z rodzicami w domu w tym jezyku, nie wspominajac juz nawet o czytaniu czy pisaniu. Wiem ze nie bedzie to latwe. Obawiam sie ze wraz z pojsciem do szkoly Maya bardzo sie zamerykanizuje i bedzie chciala byc taka jak te wszystkie zepsute amerykanskie nastolatki, ktorym tylko zalezy na markowych ciuchach. Nie wspomne nawet o niepokoju zwiazanym z narkomania i rozwiazloscia seksualna jaka panuje tutaj wsrod nieletnich.
Ja bylam pilna uczennica, ktorej najbardziej zalezalo na najlepszych stopniach, ale Maya moze byc zupelnie inna...
I mimo ze to wszystko jeszcze daleko przed nami to jednak ja juz sie martwie, bo niestety jestem taka osoba ktora martwi sie na zapas czasami zupelnie niepotrzebnie:)
Mam nadzieje ze jesli bedziemy z Wiesiem konsekwentni, jesli bedziemy dawac jej jak najlepszy przyklad, jesli wpoimy jej zasady i priorytety, i w jakis sposob uchronimy ja od wpadniecia w zle towarzystwo to wyrosnie na madra i dobra dziewczyne - a tego wlasnie pragne!
To tyle o moich dylematach rodzicielskich:)
Pozdrawiam wszystkich rodzicow!